|
Decyzja, która nie była zaskoczeniem...
29 I 2010, 07:36:56
…tak można skomentować wczorajsze (28 stycznia 2010) oświadczenie
pana premiera Donalda Tuska, że rezygnuje z kandydowania na urząd Prezydenta
Rzeczypospolitej. Analitycy polityczni, od co najmniej roku przewidywali, że
pan premier Donald Tusk, mimo wszelkich znaków na Niebie i Ziemi – czytaj:
sondaży – na kilka miesięcy przed wyborami prezydenckimi zostanie wycofany z
peletonu kandydatów do tego najwyższego stanowiska w państwie. Zakładano, że
ogłoszenie takiej decyzji nastąpi w pierwszej dekadzie marca 2010 roku, ale jak
wiadomo, zawsze jest przecież element niespodzianki i rzeczywiście, pan premier
Donald Tusk przyspieszył nieco ogłoszenie swojego stanowiska, argumentując je
bardzo logicznie, że z jego punktu widzenia lepiej jest rządzić, aniżeli
reprezentować. Tak się, bowiem składa, że w polskim systemie realna władza
ulokowana jest w rządzie, natomiast Prezydent w zasadzie nie ma żadnych
kompetencji władczych i może tylko albo pomagać rządowi, albo przeszkadzać, wtrącając
swoje weto w sprawie ustaw, lub blokować niektóre decyzje personalne…
W rozmowach z dziennikarzami, a wcześniej podczas składania, dla niektórych mediów sensacyjnego oświadczenia, pan premier Donald Tusk zapewniał, że jego decyzja o wycofaniu się z „wyścigu” do Dużego Pałacu rodziła się długo, że jest nieodwołalna i że została podjęta po wnikliwych przemyśleniach. Ani razu jednak w swoich wypowiedziach pan premier Donald Tusk nie użył stwierdzenia, że jest to jego suwerenna decyzja, to znaczy taka, na powstanie, której nie miały wpływu żadne czynniki zewnętrzne, chociażby sugestie i dobre rady małżonki lub najbliższych przyjaciół politycznych. Ale pomińmy to milczeniem…
Teraz publicyści, politolodzy i politycy różnych opcji, przede wszystkim zwolennicy Platformy Obywatelskiej i samego Donalda Tuska spekulują, jeśli nie Donald Tusk – miał przecież znakomite wyniki sondażowe – to, kto? Kto zasiądzie w Dużym Pałacu? I już padają nazwiska: Bronisław Komorowski, Jerzy Buzek, Andrzej Olechowski, Jan Krzysztof Bielecki, Włodzimierz Cimoszewicz, a może Jerzy Szmajdziński, z rzadka, głównie po stronie opozycji parlamentarnej przypomina się o szansach na drugą kadencję pana Prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Przez najbliższe miesiące nazwiska te będą krążyć w dywagacjach politycznych, ukazywać się cyklicznie w mediach i z tym faktem należy się spokojnie pogodzić. Taki bywa zawsze koloryt przedwyborczy…
Natomiast ciekawe jest, kto w ostatecznym rozrachunku po prezydenckich wyborach zasiądzie w Dużym Pałacu na Krakowskim Przedmieściu w stolicy Polski? Dzisiaj, w piątek, 29 stycznia 2010 roku, przed wschodem Słońca ( 7.22 AM ) sądzę, że będzie to kolejna, interesująca dla wszystkich niespodzianka. Czy zwolennicy pana premiera Donalda Tuska będą rozczarowani, a może zadowoleni? Nie wiem, być może…
Andrzej Saski
Foto:galerie.money.pl
|